We Wrocławiu, w którym wtedy mieszkaliśmy, na dobre zaczęło pojawiać się słońce. Drzewa wypuszczały liście, pierwiosnki i krokusy zaczynały przekwitać – wiosna w pełni. Więc dlaczego nie skorzystać z ładnej pogody i wybrać się w góry? Oczywiście pierwszą propozycją była Ślężą, w końcu położona jest najbliżej. I takim oto sposobem, dokładnie 10 kwietnia 2013 roku, wybraliśmy się na Ślężę. Celem były oczywiście skrytki, między innymi te, należące do cyklu „Ślężańskie źródła”. Ale co ma kwiecień do zimy? Otóż okazało się, że mają one ze sobą bardzo wiele wspólnego. Kolejny raz pogoda udowodniła, że zima potrafi zaskoczyć.
Ślęża
Ze względu na bliskość położenia, Ślężę odwiedzam przynajmniej raz w roku. I to od najmłodszych lat. To obowiązkowy punkt podczas planowania wycieczek przedszkolno-szkolnych oraz rodzinnych weekendów. Jeżeli nie masz planów na wolny dzień, Ślęża zawsze będzie dobrym rozwiązaniem.
Położona jest na Przedgórzu Sudeckim i wraz z Radunią, Czernicą, Wieżycą, Gozdnicą i Stolną tworzy Masyw Ślęży, do którego należą dodatkowo Wzgórza Kiełczyńskie i Wzgórza Oleszeńskie. Jej wysokość to 718 m n.p.m.. Niby nie jest wysoką górą, jednak różnica poziomów pomiędzy otaczającym ją terenem a szczytem wynosi ponad 500 metrów. Nic więc dziwnego, że wokół góry powstało wiele teorii, a sama Ślęża wśród miejscowych nazywana jest Śląskim Olimpem.
Śląski Olimp
Panujący na masywie mikroklimat sprawia, że Ślęża charakteryzuje się stosunkowo wysoką sumą opadów i dużą wilgotnością w porównaniu do otaczających ją obszarów. Przejeżdżając obok, bardzo często można zobaczyć szczyt zasłonięty chmurą. To właśnie taki widok przyczynił się do skojarzeń z Olimpem – samotnie górujące wzniesienia, którego szczyt znajduje się już w chmurach. Bez wątpienia jest to miejsce niesamowicie tajemnicze i magiczne. Od lat intryguje zarówno badaczy jak i turystów.
Pierwsze ślady obecności człowieka pochodzą sprzed 4500 lat p.n.e. Kiedyś stanowiła ona święte miejsce dla miejscowych plemion, którzy oddawali część słońcu i księżycowi w ramach pogańskiego kultu solarnego. Uznawali ją za siedzibę bogów. Do dziś zachowało się wiele elementów związanych z tymi obrzędami (kamienne kręgi, znaki wyryte w kamieniach czy kamienne rzeźby). Dodatkowo na całym masywie natrafić można na liczne źródła, z których, według wierzeń, wypływa „święta woda”.
Ciekawostką jest to, że nazwa historycznej krainy Śląsk pochodzi właśnie od Ślęzy i plemion zamieszkujących jej okolicę. Nazwa góry i przepływającej w jej pobliżu rzeki Ślęzy pochodzi od wyrazu 'ślęg”, co oznacza wilgoć, błoto, miejsca spowite mgłą. Ludność, która zamieszkiwała te tereny, zaczęto nazywać Ślężanami. Z czasem plemię to się rozrosło i zaczęło zajmować coraz to większe tereny, a nazwa „Ślężanie” odnosiła się także do ludności zamieszkującej inne nadodrzańskie obszary. Żeby ujednolicić ich nazewnictwo utworzono nazwę „Śląsk”, które określało cały region zamieszkiwany przez dawnych Ślężan.
Z okolicą Ślęży bardzo mocno związane jest starosłowiańskie święto zwane „Świętem Kupały”, praktykowane tutaj już od XI wieku. W czasie najkrótszej nocy w roku palono ognisko (tzw. Sobótkę). Odprawiane w tę noc obrzędy miały zapewnić zdrowie, urodzaj i miłość.
Wulkan
Ze względu na ukształtowanie masywu, uważano, że Ślęża jest dawnym, wygasłym wulkanem. Chociaż faktycznie można tutaj znaleźć skały wulkaniczne (np. bazalty), nie dowodzi to tego, że obszar ten rzeczywiście był wulkanem. Ostatnie badania skutecznie zakończyły te domysły. Mówią one, że wzniesienia powstały w wyniku ruchów tektonicznych, a zbudowane są głównie ze skał głębinowych. Bazalty pochodzą z erupcji, ale takiej, która miała miejsce na dnie oceanicznym.
Skojarzenia z wulkanem towarzyszyły ludziom już wcześniej. Dowodem na to ma być legenda, która mówi o tym, jak powstała góra. Otóż w miejscu obecnego masywu, istniało wejście do piekieł. Pewnego dnia nastąpiła walka pomiędzy aniołami i diabłami. Rzucali oni w siebie kamieniami, przypadkowo zasypując bramę do piekieł i tworząc Masyw Ślęży.
Zlot czarownic
Niektórym Ślęża kojarzy się z miejscem spotkań czarownic. Prawdopodobnie wpływ na to ma nazwa najbliższej miejscowości – Sobótka, które tłumaczone jest często jako „mały sabat” i nawiązuje do XII wieku, kiedy to miejscowość nosiła nazwę Sabath/Sobath. Według podań, czarownice z całego Masywu Ślęży, najbardziej upodobały sobie Wieżycę.
Czakramy
Czakramy (czakry) to według niektórych wierzeń ośrodki energetyczne, które posiada każdy człowiek. Istnieje siedem głównych czakramów.
Okazuje się, że i Ziemia posiada czakramy. Legenda głosi, że bóg Sziwa rzucił siedem magicznych kamieni w siedem różnych stron świta. Z punktów, w które upadły kamienie, zaczęła wydobywać się silna energia, a miejsca te miały nigdy nie ulec zagładzie. Jeden z kamieni upadł w Krakowie, dzięki czemu stał się czakramem Ziemi. Pozostałe znajdują się w Delhi, Mekce, Delfach, Jerozolimie, Rzymie oraz Velehradzie.
Zaczęto badać Polskę pod względem wytwarzanej energii i okazało się, że rzeczywiście Wawel emituje niespotykaną moc oraz wytwarza silniejsze promieniowanie niż okoliczne obszary.
Drugim miejscem pod względem wytwarzanej energii w Polsce jest właśnie Ślęża. Wielu radiestetów stwierdziło, że występuje tu niezwykle silna wibracja, rozpoznawalna w wielu miejscach góry – nie tylko przy skałach w okolicy wierzchołka, ale też przy źródle św. Jakuba czy tzw. świętym źródle Ślęży.
III Rzesza
Ze Ślężą związane są także tajemnice III Rzeszy. Naziści uwielbiali magię i okultyzm. Interesowali się pogańskimi zwyczajami i obrzędami. Ślęża wydawała się być dla nich miejscem idealnym. U stóp góry miał powstać thing – coś pomiędzy teatrem a miejscem kultu, gdzie można by było składać ofiary. Pomysłodawcą tego był sam Heinrich Himmler. Inspirował się on staroniemieckimi realizacjami (zwanymi właśnie thingami). Za czasów III Rzeszy taki thing powstał między innymi na Górze Św. Anny (został wysadzony w 1945 roku). Ten spod Ślęży nie zdążył powstać. Dzisiaj możemy dostrzec jedynie pozostałości po teatrze przy kamieniołomie.
Większość ważnych wydarzeń związanych z III Rzeszą, przez lokalnych sympatyków, świętowanych było na Ślęży. Niedawno znaleziono kamień z wyrytym napisem upamiętniającym dojście NSDAP do władzy. Leży odwrócony do góry nogami przy jednym z głównych szlaków.
Nie mogłoby się obyć także bez legend na temat skarbów i „złota Wrocławia”. Ślęża jest kolejnym potencjalnym miejscem jego ukrycia. Pełno tu jaskiń i tuneli, a w jednym z nich podobno ukryte są dzieła sztuki wywiezione z Wrocławia. Zaraz po wojnie znaleźli się świadkowie, którzy twierdzą, że pod Ślężą znajduje się cały kompleks tuneli. Dowodem na to mają być ich relacje. Mówią one o tym, że na początku 1945 roku górę otoczyło wojsko niemieckie. Nikomu nie wolno było się do niej zbliżyć. Świadkowie wspominają, że widzieli dużo żołnierzy, ciężarówek i sprzętu, a większość działań miała miejsce po zapadnięciu zmroku.
Będkowice – Skansen Archeologiczny
Swoją wycieczkę zaczęliśmy od wsi Będkowice. Znajduje się tutaj mały skansen archeologiczny, przedstawiający grodzisko dawnych Ślężan otoczone wałem obronnym. Grodzisko w takiej postaci funkcjonowało od VIII do XIII wieku. Zobaczyć tutaj można drewniane chaty, studnie, staw oraz cmentarzysko kurhanowe, składające się z 7 stożkowych kopców. Całość uzupełniają plansze z rycinami, przedstawiające życie codziennie plemion, a także plany dawnej wioski. Miłośnicy historii urządzają w skansenie wiele imprez nawiązujących do życia Ślężan.
Sulistrowiczki
Następnie wybraliśmy się do Sulistrowiczek. W latach 70. XX wieku pełniła funkcję miejscowości wypoczynkowej skupionej wokół tamtejszego zalewu. Jak na tamte czasy posiadała dobrze rozwiniętą infrastrukturę turystyczną. W pewnym momencie nastąpił mały kryzys, związany z brakiem turystów. Ci chętniej wyjeżdżali za granicę lub wybierali hotele położone w dużych miejscowościach. Obecnie Sulistrowiczki na nowo tworzą zaplecze wypoczynkowe. Większość budynków to prywatne domki letniskowe oraz pensjonaty i campingi. Bliskość zalewu, las i góry sprawiają, że staje się ona na nowo idealnym miejscem do odpoczynku.
W Sulistrowiczkach znajduje się „Park Wenecja” z początku XX wieku (a raczej jego pozostałości). Przypomina on o czasach, kiedy w miejscowości działał zakład leczniczo-sanatoryjny, założony przez doktora Ericha Bohna w 1914 roku. Park posiadał powierzchnię około 8 ha, a swoją nazwę zawdzięcza licznym kompozycjom wodnym: fontannom, stawom, kaskadom, wodospadom. Do dziś zachował się główny układ parku, bramy wejściowe czy częściowe ozdoby w postaci płaskorzeźb.
W miejscowości znajduje się także Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Dobrej Rady powstałe w 1999 roku. Wykonana jest z drewna świerkowego, a wyglądem nawiązuje do stylu góralskiego. Wnętrze kościoła bardzo mocno związane jest z tutejszą historią i przyrodą. Płyta ołtarzowa spoczywa na grzbietach dwóch niedźwiedzi i nawiązuje zarówno do kultu niegdyś żyjących tu plemion pogańskich, jak i symbolu Ślężańskiego Parku Krajobrazowego. Witraże przedstawiają chronione gatunki z rezerwatu „Łąka Sulistrowicka”, które symbolizować mają siedem Darów Ducha Świętego. Przed kościołem znajduje się marmurowa figurka Matki Bożej Dobrej Rady Wędrującej. Sanktuarium jest chętnie odwiedzane przez pielgrzymów. Szczególnie upodobali je sobie zakochani. Pary Młode często wybierają je jako miejsce swojego ślubu, a narzeczeni i małżeństwa przychodzą, aby podziękować za swoich partnerów.
Około 50 m od Sanktuarium stoi Studnia św. Świerada, zwana też Źródłem Życia. Nie ma dnia, aby nie było do niej kolejek. Ludzie napełniają wodą 5 litrowe butelki i to w ilościach hurtowych! Obok studni stoi figura Matki Bożej z Nazaretu.
Geocaching
Potem wybraliśmy się już na samą Ślężę. Na szczyt prowadzi kilka szlaków o różnej długości i trudności, dwie ścieżki edukacyjno-archeologiczne oraz szlak rowerowy.
Tutaj nastąpiło zderzenie z rzeczywistością – na Ślęzy leży jeszcze śnieg, który momentami sięgał aż do kolan. Pogoda raczej nie zachęcała do szukania skrytek. Często trzeba było schodzić ze szlaku, a co za tym idzie, zejść z udeptanego śniegu. Jak to bywa w górskich keszach, najczęstszą podpowiedzią było: pod skałą. Problem polegał na tym, że tych skał w takich miejscach jest cała ściana. Oprócz skrytek znalezionych w okolicznych miejscowościach, w drodze na szczyt znaleźliśmy (aż) jedną skrytkę. Szybko odpuściliśmy sobie szukanie, bo wiedzieliśmy, że wrócimy tu jeszcze nie raz.
Na szczycie
Wyprawa geocachingowa zamieniła się w zwykły spacer na Ślężę. Spokojnie weszliśmy na szczy. na którym znajdują się: schronisko PTTK, telekomunikacyjna stacja przekaźnikowa z masztem o wysokości 136 metrów, kościół Najświętszej Marii Panny, ruiny zamku, wieża widokowa, krzyż milenijny oraz kamienny niedźwiedź – jedna z „pamiątek” po miejscowych plemionach.
Dawne schronisko PTTK im. Romana Zmorskiego, obecnie zmieniono na Dom Turysty. Oznacza to, że nie ma możliwości nocowania. Jednak jak najbardziej można tam wejść, odpocząć, przybić pieczątkę do książeczki czy zamówić coś do jedzenia i picia. Jednak zdecydowanie polecam wchodzenie z własnym prowiantem. Tym bardziej, że na szczycie istnieje możliwość rozpalenia ognisk i upieczenia kiełbasek.
Na uwagę zasługuje telekomunikacyjna stacja przekaźnikowa z masztem o wysokości 136 metrów, który jest „atrakcją” szczytu. Widoczny z oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów miejscowości wydaje się być mały. Jednak gdy stanie się pod nim… – cóż, robi wrażenie 🙂 Zasięg tej stacji nadawczej obejmuje prawie całe województwo dolnośląskie (bez części zachodniej i krańców południowych), a także znaczne obszary województw: opolskiego i wielkopolskiego, a nawet fragmenty lubuskiego, łódzkiego czy śląskiego. Jest to jeden z najlepszych, pod względem powierzchni pokrycia sygnałem, obiektów nadawczych w Polsce.
Najwyżej położonym obiektem na Ślęży jest kościół pw. Najświętszej Marii Panny, którym obecnie opiekuje się proboszcz parafii w Sulistrowicach. Od dziecka mnie intrygował. Głównie dlatego, że zawsze był zamknięty a ja zawsze wchodząc po schodach miałam nadzieję, że ktoś zostawił uchylone drzwi, a ja będę mogła zajrzeć do środka.
Historia obiektu sięga początków XII wieku, gdzie pierwotnie znajdował się zakon i klasztor augustianów. Ci przenieśli się później do Wrocławia, a na szczycie góry powstała warownia z murami obronnymi. Ich fragmenty można podziwiać między innymi przez szklaną podłogę wewnątrz kościoła. W drugiej połowie XVI wieku, w miejscu dawnej warowni, augustianie postawili drewniana kapliczkę, obok której z czasem wybudowali murowaną świątynię. W 1834 r. w wyniku pożaru kościół uległ zniszczeniu. Postanowiono go odbudować. Po II wojnie światowej nastąpiła jego powolna dewastacja. W roku 2000 – roku milenijnym – zadecydowano, że kościół trzeba przywrócić do stanu użytecznego.
Bardzo długo trwały tutaj prace archeologiczne, co uniemożliwiało zarówno odprawianie mszy jak i odwiedzanie kościoła przez turystów. Dodatkowo dochodziła obawa, że jakiś jego element może się zawalić, bo z roku na rok obiekt niszczał coraz bardziej. Na szczęście archeolodzy sobie poszli, a nowy proboszcz postanowił oddać kościołowi jego dawną świetność. Prace remontowe trwają do dzisiaj i raczej szybko się nie skończą. Jednak są już na tyle zaawansowane, że kościół mógł zostać otwarty zarówno dla zwiedzających jak i dla wiernych.
Dla turystów udostępniona została kościelna wieża widokowa oraz podziemia kościoła. Można zakupić monety okolicznościowe, pocztówki, przewodniki czy książki.
Wierni mogą wejść do środka i pomodlić się przed ołtarzem głównym. Powstał także ołtarz polowy, umieszczony na schodach.
Za kościołem znajduje się około 12 metrowa wieża widokowa. Właściwie była to betonowa wieża triangulacyjna, pomagająca geodetom w codziennej pracy. Technologia poszła do przodu, a wieża została. Kiedy byłam mała, pamiętam, że to było pierwsze miejsce na szczycie, które musiałam zaliczyć. Od 2014 roku była ona niedostępna dla turystów – trwał jej remont. Ponowne otwarcie nastąpiło pod koniec 2016 roku, a turyści bezpłatnie mogą podziwiać widoki rozciągające się z tej strony szczytu.
Nie można nie wspomnieć o kamiennym posągu niedźwiedzia. Jest to jedna z rzeźb kultowych postawionych przez ówczesne plemiona w okresie kultury łużyckiej. Figura znaleziona została w 1854 roku w okolicach wsi Strzegomiany. Na szczycie Ślęży znajduje się od 1906 roku. Uważa się, że posąg nie przedstawia niedźwiedzia, lecz dzika (dziką świnię) – symbol siły, męstwa i waleczności. Jednak miś ślężański – oficjalny symbol parku krajobrazowego – zadomowił się w regionie do tego stopnia, że nikt nie zastanawia się nad tym, co faktycznie przedstawia figura. Każdy przyjmuje za pewnik, że jest to niedźwiedź – i niech tak zostanie 🙂
Mapa
Loading map...
p