Andrzejówka
Zaprowadziły nas tam oczywiście skrytki geocache. Co prawda skrytki przy samej „Andrzejówce” nie udało nam się znaleźć, jednak wcale to nas nie zniechęciło. W schronisku zatrzymaliśmy się na obiad (podawane tam porcje są naprawdę spore i bardzo smaczne) i ruszyliśmy dalej.
Geocaching
Po posiłku, z nowymi pokładami energii, wybraliśmy się na Waligórę (936 m n.p.m.), gdzie także schowany jest kesz. Wchodząc na szczyt wybraliśmy skrót – ostre podejście po obsuwających się kamieniach. Na górze powitał nas kamienny punkt, którym oznaczony został szczyt.
Podczas poszukiwań skrytki mieliśmy mały kłopot. GPS nie chciał współpracować i co chwilę podawał różną lokalizację. Na szczęście geocachingowe doświadczenie pozwoliło nam szybko namierzyć miejsce ukrycia skarbu – skorzystaliśmy z bardziej naturalnych podpowiedzi. Między drzewami dostrzegliśmy wydeptaną ścieżkę, którą podążyliśmy i która zaprowadziła nas prosto do schowanego pojemnika. Schodząc wybraliśmy łagodniejsze zejście, dzięki czemu mogliśmy cieszyć się pięknymi widokami.
Wracając do domu, zatrzymaliśmy się jeszcze w dwóch miejscach. Pierwszym były okolice kopalni melafiru. Trzeba przyznać, że jej rozmiar robi wrażenie. Jest przeogromna, a zdjęcia nie oddają w pełni jej wielkości. Dość ciekawie prezentuje się pośród leśnego krajobrazu.
Drugim odwiedzonym przez nas miejscem był kościół św. Jadwigi w Rybnicy Leśnej, zbudowany w stylu ludowego renesansu. Otoczony jest kamiennym murkiem, z brama wejściową, która pełni jednocześnie funkcje dzwonnicy. My trafiliśmy akurat na mszę ślubną. Nie chcąc przeszkadzać zrobiliśmy tylko kilka zdjęć z zewnątrz i pojechaliśmy dalej, już do domu.
Mapa
Loading map...
p