Miniony weekend był bogaty w wiele atrakcji – mieliśmy w czym wybierać. Okolice Świdnicy aż roiły się od wszelakich imprez. A co za tym idzie, musieliśmy z bólem serca także z czegoś zrezygnować. Do podjęcia ostatecznej decyzji zwlekaliśmy do ostatniej chwili. Ostatecznie wybraliśmy poranny event, następnie przejazd do Ząbkowic na Festiwal Podróżniczy i (jak czas pozwoli) powrót na kolejny, wieczorny event. W sobotę okazało się, że ostateczna decyzja jednak ostateczna nie była, a my spontanicznie zmieniliśmy plany w trakcie trwania porannego spotkania geocacherów. I wcale nie żałujemy! Wyszedł z tego fajny, geocachingowy dzień: geopogaduchy, skrytki i ich wspólne poszukiwania, kilka FTF-ów, miłe rozmowy ze znajomymi i poznanie nowych osób, które wcześniej kojarzyło się tylko z logów, ognisko, kiełbaski i dwa drewniaczki do kolekcji.
Event 1: Geocacher – Hazardzista
Skąd taka nazwa? Organizatorzy wyjaśniają: Po pierwsze, geocaching, jak każda gra, ma w sobie coś z hazardu. Na pewno wciąga i być może (niektórych?) nawet uzależnia. Geocaching to także umiejętność blefu. Ile razy z kamienną twarzą udawaliście, że podziwiacie rurę spustową, a nie szukacie mikrusa za nią? Jak w każdej grze, zdążają się też porażki. Każde wyjście w teren w poszukiwaniu kesza wiąże się przecież z ryzykiem DNF-a. Są kesze, które wymagają skupienia i namysłu, tak jak gra w szachy. Zdarzają się również kesze, do złudzenia przypominające grę w Oczko. Szybkie partie jedna po drugiej i już mamy ranek.
Zaintrygowani opisem nie mogliśmy odpuścić. O 9 pojawiliśmy się na wyznaczonych kordach, aby wypić kawę, porozmawiać i zagrać w „Oczko”. Było nawet ciacho (dzięki darqwch!). Po 30 minutach przyszedł czas na niespodziankę – nastąpiła publikacja 22 nowych skrytek. Jeszcze tylko wpis do eventowego logbooka oraz otrzymanie pamiątkowego drewniaczka i mogliśmy ruszyć na poszukiwania keszy. Na początku obiecaliśmy sobie, że pójdziemy na dwie (góra 3 skrytki) – w końcu Ząbkowice czekały. Jednak przecudowna atmosfera wygrała z planami i takim oto sposobem zrobiliśmy całą pętlę, wychodząc z lasu gdzieś koło 12:30.
Event 2: Szlak Grzybiarza
Oficjalnie rozpoczął się o 17:00, jednak publikacja skrytek zaplanowana była na 13:00. Nic więc dziwnego, że spora część uczestników, zaraz po wyjściu z lasu, pojechała na kordy drugiego spotkania, żeby wspólnie rozpocząć „grzybobranie”. My Szlak Grzybiarza odpuściliśmy. Wróciliśmy do domu, jednak już przed 17 byliśmy ponownie wśród geokeszerów. Grzybiarze akurat kończyli serię i szybko do nas dołączyli. I tu nastąpiła powtórka z rozrywki: na początku wpis do logbooka, drewniaczki i geoploty. Rozmowom nie było końca. Idealnym zakończeniem tego szalonego, keszerskiego dnia było ognisko i kiełbaski. Oby w przyszłości było więcej okazji do takich spotkań!
Aktualny Kalendarz GeoSpotkań – kliknij!
Mapa
Loading map...