Pewnie część z Was wie, że „zaliczyłam” mały epizod w biurze podróży. Podczas mojego pierwszego studyjnego wyjazdu, odwiedziłam Attykę. Na początku byłam nieco rozczarowana, że wybór padł na kontynent – przecież Grecja ma tyle różnych wysp do zaoferowania. Jednak po wylądowaniu w Atenach i w drodze do hotelu rozczarowanie zamieniło się w zachwyt, który z dnia na dzień był coraz mocniejszy.
Attyka nazywana jest „Grecją w miniaturze”. I rzeczywiście coś w tym jest. Zobaczyć tu można wszystko to, z czym Grecja potocznie się kojarzy – antyczne zabytki, wioski rybackie, w których życie płynie swoim spokojnym rytmem, szerokie, piaszczyste plaże, morze, w którym mieszają się chyba wszystkie odcienie błękitu, gaje oliwne oraz wzgórza porośnięte lasami piniowymi.
Attyka – wizyta w stolicy regionu
Obowiązkowym punktem do zobaczenia była stolica Grecji – Ateny, gdzie rozpoczęłam swoją podróż do starożytności. Akropol wywarł na mnie ogromne wrażenie. Spacer po wzgórzu skutecznie przenosi w czasie; świątynie, kolumny, budowle, które mimo tego, że mają ponad 2500 lat, przetrwały do dziś. Są ogromne i pomimo upływu czasu, nadal czuć ich potęgę. Później udaliśmy się do Nowego Muzeum Akropolu, w którym zebrane są przedmioty znalezione podczas prac archeologicznych prowadzonych na Akropolu i w jego okolicach.
Jeśli chodzi o same Ateny to warto znaleźć czas na spacer po mieście. Na zmianę miesza się tu współczesność ze starożytnością. Wystarczy zboczyć z głównej ulicy, aby przenieść się w czasie, a gwar wielkiego miasta zamienić na spokojne, wąskie uliczki z licznymi kawiarniami, serwującymi pyszne frappe. Zaobserwować to można szczególnie w dzielnicy Plaka, położonej tuż przy Akropolu.
O 12:00 w południe udaliśmy się pod Parlament, na plac Syntagma, a dokładniej pod znajdujący się obok Grób Nieznanego Żołnierza, aby zobaczyć zmianę warty. Grób pilnowany jest 24 godziny na dobę przez Straż Prezydencką, ubraną w kolorowe stroje, nawiązujące do rewolucji z XIX wieku. Członkowie Straży są bardzo dokładnie selekcjonowani. Kryteriami jest między innymi obywatelstwo, płeć, wzrost czy odpowiedni kształt łydek (!!!) i długość nóg. Zmiana warty odbywa się co godzinę i jest dość widowiskowa. Warto przybyć nieco wcześniej, aby znaleźć sobie miejsce z przodu, gdyż miejsce to jest oblegane przez turystów. Po zmianie warty istnieje możliwość zrobienia sobie zdjęcia ze strażnikiem, jednak i tu obowiązują pewne zasady – do strażnika można podchodzić pojedynczo i nie można stać zbyt blisko niego.
Najbardziej tłocznym miejscem w Atenach jest bez wątpienia Plac Monastiraki. To tutaj znajduje się ateńska agora, stanowiąca główny punkt handlowy i kulturalny miasta. W centralnej części placu znajduje się rynek, gdzie można kupić głównie świeże warzywa i owoce, a otaczają go klimatyczne kawiarnie i restauracje, serwujące lokalne potrawy. Plac Monastiraki to także ulice pełne sklepików i bazarów. Nie przesadzając – kupić można tutaj wszystko. Od aromatycznych przypraw, kosmetyków na bazie oliwek oraz wszelkiego rodzaju pamiątek, poprzez kolorowe ubrania, biżuterię, na obrazach i rzeczach codziennego użytku kończąc. Momentami ciężko było uwierzyć, że to właśnie tutaj narodziła się demokracja i filozofia.
Nie tylko Ateny
Ale Attyka to nie same Ateny. To także przepiękne nadmorskie miejscowości, w których mieszkańcy skutecznie wprowadzają w życie zasadę: „Siga, siga” – powoli, powoli. Osady żyją własnym, spokojnym rytmem, który objawia się właściwie w każdej dziedzinie życia. Sklepy otwarte są tak, jak akurat pasuje pracownikowi, sjesta jest bardzo mocno przestrzegana, a posiłki w tawernach nie są tylko zwykłym jedzeniem. To pretekst do spotkania, rozmowy, która często przeradza się w dyskusje trwające godzinami. Przykładem takiej miejscowości jest Mati – malowniczo położona wśród kilku zatyczkowych plaż, a także Anavyssos, gdzie w jednej z licznych tawern można skosztować wielu tradycyjnych dań. Miłośnicy rejsów, mogą udać się do miejscowości Rafina, skąd statkiem popłyną np. na wyspę Mykonos. Attyka słynie także z dobrych warunków do uprawiania sportów wodnych. Właściwie każdy hotel zlokalizowany przy plaży oferuje szeroki wybór wodnych atrakcji, między innymi windsurfing, narty wodne czy przejażdżki na skuterach.
Odwiedzając ten region, koniecznie trzeba udać się na Przylądek Sunio. To druga, po Atenach, najchętniej odwiedzana przez turystów atrakcja Attyki. Na szczycie wzniesienia znajdują się ruiny Świątyni Posejdona, gdzie w V w.p.n.e składano ofiary bogu mórz. Warto wybrać się w porze zachodu słońca. Niesamowite widoki na Morze Egejskie, skąpane w blasku zachodzącego słońca, to coś, czego nie można pominąć.
Evia – grecka Eubea
Podczas wyjazdu odwiedziłam także Evię, zwaną również Eubeą. Jest to druga co do wielkości (zaraz po Krecie) wyspa grecka. Na Evię można dostać się na dwa sposoby: drogą morską lub lądową. I te dwa sposoby przetestowaliśmy na własnej skórze. W pierwszą stronę wybraliśmy prom, który z niewielkiej miejscowości Skala Oropou, w niecałą godzinę przeprawił nas na wyspę. Drogę powrotną pokonaliśmy autokarem, przejeżdżając przez most łączący stolicę Evi- Chalkidę z Attyką.
Wychodząc z promu od razu widzieliśmy, że Eubea różni się od Attyki. Mimo bliskości tych dwóch regionów, na Evi panował typowy wyspiarski klimat. Wszędzie dostać było można świeże ryby oraz owoce morza. To tutaj tak naprawdę rozpoczął się mój prawdziwi „Food Tour”, pod hasłem którego organizowany był cały wyjazd.
Czas spędzaliśmy głównie w okolicach Eretrii – typowej portowej miejscowości, z licznymi tawernami, serwującymi przeróżne potrawy z kategorii „frutti do mare”. Odwiedziliśmy także lokalną winnice, aby posłuchać o produkcji wina oraz skosztować jego najlepszych odmian, a w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w cukierni, aby przygotować swoją własną baklavę – bardzo słodki deser z ciasta filo. W hotelowej kuchni zorganizowano dla nas warsztaty kulinarne – sami przygotowaliśmy sałatkę grecką oraz tzatziki według tradycyjnych receptur. Na koniec uczestniczyliśmy w pokazie robienia musaki.
Evia to nie tylko tawerny z pysznym jedzeniem oraz kawiarnie z niesamowitym frappe. To także przyroda. Każdy z nas był zaskoczony faktem, że jest tu tak zielono i tak „swojsko”. Górzysty teren na pewno spodoba się miłośnikom pieszych wędrówek, natomiast osoby, lubiące stacjonarny wypoczynek, powinien ucieszyć fakt, że znajduje się tu dwukilometrowa, piaszczysta plaża z bogato rozwiniętą infrastrukturą. Znajduje się ona w Lefkandi, w drodze pomiędzy Chalkidą a Eretrią. Jednak najładniejszą plażą na wyspie jest bez wątpienia Heromilos. Turkus morza wspaniale komponuje się z bielą piasku. Ta zatoczkowa plaża położona jest na wschodnim wybrzeżu, nieco wyżej miejscowości Agii Apostoli. Dojazd do niej prowadzi przez kręte klifowe uliczki, dzięki czemu można podziwiać ją dwa razy – z góry klifu oraz z dołu, kiedy już staniemy na piasku.
Ostatniego dnia zwiedziliśmy stolicę wyspy – Chalkidę. Składa się ona z nowego i starego miasta, tak bardzo się od siebie różniących. W Nowym Mieście życie skupia się wzdłuż nadmorskiej promenady. To tam znajduje się port oraz tętniące życiem restauracje i kawiarnie. Z okolic portu można podziwiać charakterystyczne dla tego miejsca zjawisko – zmianę prądów morskich, które swój kierunek zmieniają co około 6 godzin. Niestety mi nie udało się tego zaobserwować. Stare Miasto to głównie twierdza Karambamba, doskonały punkt widokowy na położone nieco niżej Nowe Miasto.
Attyka – moje wrażenie
Zdecydowanie polecam te regiony wszystkim tym, którzy myślą o swoich wakacjach. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: miłośnicy trekkingu – wspaniałe góry z licznymi szlakami, osoby, szukające odpoczynku – doskonałą bazę hotelową, zlokalizowaną tuż przy piaszczystych plażach, Ci, którzy podczas wakacji lubią zwiedzać – Ateny z potężnym Akropolem na czele, a wielbiciele odkrywania nowych smaków – pyszną lokalną kuchnię.
Mapa
Loading map...
p