Słowacja: Demänovská dolina, Chopok i pierwszy raz na nartach

Przez kilka ostatnich lat, Tomek, bez większego rezultatu, próbował namówić mnie na narty. Będąc świadoma swoich „talentów”, zawsze byłam przeciwna. Zimę wolę spędzać w domu. Najlepiej pod kocykiem i z kubkiem gorącej herbaty w rękach. W tym roku Tomek zmienił nieco taktykę: wspomniał o nartach, a moje „zastanowię się” potraktował jako „tak”. Następnie podczas rozmowy z rodziną i znajomymi używał liczby mnogiej (pojedziemy, musimy kupić, będziemy itp.). Nawet nie wiem kiedy, a już siedziałam w samochodzie i jechałam stawić czoło słowackim stokom.

W drodze na Słowację

Pierwszy dzień w całości poświęciliśmy na podróż, która trwała o wiele dłużej niż sugerowała nawigacja. Powodem było kilka małych przerw, związanych z poszukiwaniami skrytek. GPS zaprowadził nas między innymi do Browaru Obywatelskiego w Tychach, wchodzącego w skład Zabytków Techniki Regionu. Obiekt składa się z 13 budynków, których dawne przeznaczenie można odczytać ze specjalnie zamontowanych tablic, tworzących ścieżkę dydaktyczną. Mnie najbardziej urzekł mural, znajdujący się na jednej ze ścian.

Kolejny postój miał miejsce w Pszczynie, gdzie odwiedziliśmy Skansen i Zagrodę Żubrów. A właściwie zajrzeliśmy przez płot, bo w święta oba obiekty były zamknięte. Cóż przynajmniej jest powód, żeby kolejny raz odwiedzić Pszczynę.

Demänovská Dolina

To chyba najbardziej znany region Tatr Niskich. Słynie z doskonałych warunków narciarskich – porównywanych do tych alpejskich. Całkowita długość tras zjazdowych wynosi 22 km, a ich stopień trudności jest zróżnicowany. Jednak i w cieplejszych miesiącach jest tu co robić. Wtedy główną atrakcją są znajdujące się tutaj jaskinie.

Pierwszy raz na nartach

Drugiego dnia towarzyszyło mi raczej negatywne nastawienie. Wizja założenia nart i zjeżdżania z góry jakoś mnie przerażała. Najgorsza była chyba świadomość tego, że to pierwszy raz. Co z tego, że w teorii wiedziałam, jak się skręca, hamuje itp, skoro nie miałam wcześniej okazji przećwiczyć tego w praktyce.

Zdecydowanie ten dzień nie należał do udanych. Co chwilę się przewracałam, a do pokoju wróciłam cała posiniaczona i z jeszcze większą niechęcią do nart. Na tyle dużą, że kolejnego dnia na stok nie pojechałam. Po prostu stwierdziłam, że narty nie są dla mnie, więc po co na siłę to zmieniać?

Chopok

Gdy ja siedziałam w pokoju, Tomek mógł wyszaleć się na stoku. Nic dziwnego, że jako początek zjazdu wybierał  jeden z najwyższych szczytów w Tatrach Niskich – Chopok (2024 m n.p.m.). Wrócił z całym plikiem zdjęć, ukazujących przepiękny, zimowy krajobraz.
p
Latem także jest dość chętnie wybierany przez turystów – jego szczyt stanowi doskonały pukt widokowy. Można na niego wejść jednym z kilku szlaków lub wjechać kolejką linową. Przed samym szczytem, na wysokości 2000 m n.p.m. znajduje się schronisko turystyczne „Kamienna Chata”.
p
Może to te zdjęcia, może dzień odpoczynku, może wizja kolejnego dnia siedzenia i nicnierobienia, a najpewniej wszystko po trochę, sprawiło, że czwarty i piąty dzień spędziłam na stoku. I nawet mi wychodziło. I nawet mi się podobało. Upadałam zdecydowanie mniej, więc niechętnie, ale musiałam przyznać, że narty nie są aż takie straszne.

Powrót

Było tak fajnie, że nasz powrót przesunęliśmy o jeden dzień. Wracając, mijaliśmy ośnieżone zbocza, z którymi nie chciałam się rozstawać. Sami przyznajcie, czy nie chcielibyście mieć takich widoków na co dzień? Słowacja zimą jest przepiękna!

Zatrzymaliśmy się także na kilka skrytek. Część z nich udało się znaleźć, część chyba zgubiła się pod warstwą śniegu. Jednak każda z nich pokazała niesamowite miejsca.

Wyjazd z całą pewnością był udany. Tych kilka dni zleciało w mgnieniu oka. Zastanawiam się, jak ten region wygląda w cieplejsze miesiące, kiedy nikt o sportach zimowych jeszcze nie myśli. Kiedyś się przekonam, bo na pewno tu wrócę. Za dużo miejsc zostało niezwiedzonych, chociażby ten ogromny Zamek Orawski.

Mapa

Loading map...

Loading


p

Spodobał Ci się ten post?
Daj nam o tym znać, zostawiając pod nim komentarz. Możesz także udostępnić wpis – dzięki temu Twoi znajomi również będą mieli okazję go przeczytać. Dodatkowo zapraszamy na nasze profile na facebooku i Instagramie – znajdziesz tam sporo zdjęć, głównie tych niepublikowanych na blogu.